Jakob Fuglsang jest zdumiony po zaprezentowaniu królewskiego etapu Giro d’Italia 2012, który na dystansie 218 km obejmuje 5900 metrów przewyższenia.
„Gdzie są teraz Ci, którzy mówili, że Giro ma być łatwiejsze niż w poprzednim roku? To nieludzkie, organizować tak morderczy odcinek na przedostatnim etapie trzytygodniowego wyścigu”, powiedział zawodnik Leopard-Trek.
Etap obejmuje dwie legendarne przełęcze. Najpierw zawodnicy muszą wjechać na piekielnie sztywne Mortirolo, by następnie zmierzyć się z 22 kilometrową przełęczą Stelvio. Ta ostatnia góra to najwyższy w historii punkt Giro, który znajduje się na wysokości 2758 m.
„Ten etap może odwrócić wyścig do góry nogami, przez to że znajduje się na końcu zmagań. To będzie bardzo ekstremalny wysiłek”, powiedział Fuglsang.
Duńczyk w przyszłym sezonie będzie reprezentował barwy ekipy RadioShack-Nissan-Trek, w której ma być liderem na włoskie Giro.
Andrzej