Dziewięć dni Vuelty już za nami. Do tej pory zawodnicy zapewnili nam wiele emocji. Jednym z powodów jest na pewno powrót Contadora z „dwuletniej” dyskwalifikacji. Radości dostarczają nam także polscy kolarze w szczególności dwójka: Przemysław Niemiec i Tomasz Marczyński,  którzy po siedmiu etapach zmagań są w czołowej dwudziestce. Jest jeszcze trójka z Rafałem Majką na czele, który rośnie nam na następcę Sylwestra Szmyda oraz duet z włoskiej ekipy Liquigas, którzy jak do tej pory niczego  specjalnego nie zaprezentował, prócz pracy dla kolegów drużyny, która jest bardzo ważna i trudna,  ale liczymy także, na zobaczenie ich w ucieczce.

Dziś dzień przerwy, więc można  już ocenić  kto się pokazał z dobrej, a kto z trochę gorszej strony. Może zacznijmy od tych którzy mają powody do radości:

Joaquin  Rodriguez- lider wyścigu, po udanym Giro w dalszym ciągu utrzymuje wysoką formę. Ma na koncie jeden wygrany etap, na którym pokazał swoją siłę. Wczoraj, znów  nadrobił parę sekund uciekając z Gilbertem.  Zbiera sekundy przed jazdą indywidualną na czas. Jak do tej pory ma sporą zaliczkę, która sięga już minuty nad najgroźniejszymi rywalami.

John Degenkolb – trzy wygrane etapy. Następna okazja jutro. Niemiec wyraził chęć wygrania klasyfikacji punktowej. Będzie to bardzo trudne szczególnie dlatego, że jest mało płaskich etapów, a ilość przyznawanych  punktów na górskich etapach jest identyczna jak na sprinterskich.

Alberto Contador i Alejandro Valverde – dwaj kolarze po dyskwalifikacji, którzy są głodni sukcesów, obaj pokazali, że stać ich na wygraniu wyścigu. Muszą mieć trochę więcej szczęścia, w szczególności przydałoby się to przyszłemu koledze Sylwka.

Sky – kolejny raz pokazują, kto rządzi w peletonie. Starają się kontrolować wyścig. Mają realne szanse na zwycięstwo w drugim wielkim tourze w tym roku. Miejmy nadzieję, że Froomowi starczy sił na całe 3 tygodnie, ale jeśli ma się do pomocy dwóch Kolumbijczyków, nie jest zdany sam na siebie. Nie jedna ekipa chciałaby mieć takich liderów.  Niestety przeciwko niemu jest cała koalicja Hiszpanów, która pokazała na ósmym etapie z kim Brytyjczyk zadziera. W drużynie zawodzi jedynie Ben Swift, który mimo perfekcyjnego rozprowadzenia, w którym uczestniczy lider zespoły nie potrafi nawet zbliżyć się do zwycięstwa.

Polacy-  miło jest słyszeć, że angielscy komentatorzy zachwycają się tym jak Rafał nadaje tempo, miło jest,  jak Tomek i Przemek przyjeżdżają z najlepszymi, miło jest jak  dwóch naszych Maćków wyprowadza Vivianiego i gonią dla Capecchiego peleton. Mam nadzieję, że tak miło pozostanie do końca.

Robert Gesink – kolarz, który został okrzyknięty przyszłą gwiazda, seryjnym zwycięzcą  wielkich tourów  i nadzieja holenderskiego kolarstwa. Niestety, na tym poprzestał. W tym momencie jest sklasyfikowany na miejscu piątym i  za wszelką cenę będzie chciał utrzymać tę pozycję. Na tak dobry wynik czeka  już dwa lata.  Jeśli w Hiszpanii mu się uda, to będzie to z pewnością krok w stronę odzyskania dawnej formy  i  rozwinięcia swojego potencjału.

Niestety nie wszyscy sprostali oczekiwań, po prostu zawiedli, a do tego grona można zaliczyć:

Damiano Cunego, Thomasa de Gendta Jurgena Van den Broecka- wszyscy zaliczyli dobre w występy w poprzednich tegorocznych  wielkich tourach., choć Cunego udało się dość  przypadkowo. Niestety nie da się utrzymać wielkiej formy cały sezon. Mimo tego spodziewano się od nich więcej, walki o czołowe miejsca,  jednak wszyscy mają już spore straty i mogą powalczyć co najwyżej o etapowe zwycięstwo .

Astana – złą taktyką ,  było stawianie na Kessiakoffa jako lidera, jeszcze nie ochłonął po Tour de France, gdzie walczył o koszulę w grochy, a już ma zajmować wysoką pozycję w bardzo wymagającej Vuelcie. Lepszym wyborem byłby Tiralongo, ale chyba dyrektorzy sportowi zauważyli słabą dyspozycję Włocha na treningach  i postawiła na Szweda. W następnym sezonie, może się zmienić dyspozycja zespołu, gdyż Astana  zakontraktowała bardzo silnych kolarzy.

Denis Menchov- miał jak w  poprzedniej edycji pomagać swojemu liderowi i nie odstępować go o krok. W tamtym roku skończyło się to zwycięstwem Cobo, ale w tym roku Purito chyba nie będzie mógł często korzystać z jego pomocy. Czy to już jego koniec rosyjskiego kolarza dekady?

John Gadret- w zeszłym roku trzeci w Giro, ale ten sezon Francuz zaliczy do nie udanych. Występ we Włoszech bez barwny w Hiszpanii niczego nie prezentuję. Z formą jaką przyjechał ciężko mu będzie nawet o etapowe zwycięstwo.

Nie tylko kolarze zawodzą, ale też strona Vuelty, rzadko jest aktualizowana, jest nieczytelna,  relacja live też jest kiepska. Co ciekawe strona w wersji hiszpańskiej prezentuję się znacznie lepiej. Nie sądzę, żeby tłumaczenie strony było trudno, problem leży gdzieś indziej, ale lepiej się w to nie zgłębiać.

Tak czy inaczej tegoroczna edycja Vuelty pokazała, że wyścig ze słuchawkami wcale nie musi być nudny. Potrzeba tylko kolarzy, którzy atakują w górach  i mądrze wybranej trasy. Hiszpański wyścig z pewnością spełnia te dwie zasady i oczekujemy dalszych emocji w kolejnych fazach wyścigu.

 

Foto: bettiniphoto.net

Karol Kacprzak

Poprzedni artykułTransferowa karuzela cz.4
Następny artykułIgor Anton podsumowuje pierwsze 9. etapów Vuelta a Espana
W redakcji naszosie.pl praktycznie od samego początku. Obecnie większość czasu poświęca na prowadzenie grupy GVT. Weekendy zazwyczaj spędza na szosach całej Polski. Dla naszosie.pl zdobył trzy medale Mistrzostw Polski dziennikarzy w tym dwa złote. W Mistrzostwach Świata dziennikarzy na Krecie wywalczył czwarte miejsce w jeździe indywidualnej na czas.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments