czeslaw_langCzesław Lang o wyścigu:

To wspaniały wyścig i najbliższy mojemu sercu. Należy do grona trzech wielkich tourów – Giro d’Italia, Tour de France i Vuelta a Espana. Na pewno jest to wyścig bardzo ciekawy, na który każdy zawodnik jedzie z wielką przyjemnością. Tam jest specyficzny klimat. Wyścig jest bardzo przyjazny i dla kibiców i dla zawodników. Tour de France to jest taka maszyna, taki przemysł, natomiast Giro jest wyścigiem bardziej rodzinnym. Na bardzo dobrym starcie w nim, co naturalne, skupiają się Włosi. Dla nich to jest żyć, albo nie żyć. Charakteryzuje się on tym, że początek na ogół jest łagodny, a później wjeżdża się w ciężkie góry. Na mecie są tysiące kibiców. Na niektórych podjazdach są takie tłumy widzów, że kolarze mają tylko niewielką ścieżkę, by przecisnąć się przez szpaler fanów. Naprawdę znakomity wyścig.

O trasie:

Trasa jest ciekawa. Już od początku będzie działo się wiele. Jazda drużynowa na czas ustawi już na początku tę klasyfikację. Trzeba być naprawdę bardzo dobrze przygotowanym na ten wyścig, by nie stracić zbyt dużo, albo by zyskać nad rywalami. Na początku jest też trochę górek, może niezbyt wielkich, ale takich, które mogą porwać peleton. To takie Giro, gdzie nie można przyjechać nieprzygotowanym. Tu od początku trzeba być w wysokiej formie.

O zawodnikach:

Jak w każdym wielkim tourze są etapy dla sprinterów i górali. Wiadomo, że cały taki wyścig wygrywa ktoś, kto dobrze jeździ w górach i na czas oraz ten, który ma dobrą drużynę. W tym roku Giro zaczyna się drużynową jazdą na czas. To na pewno ustawi już klasyfikację. Ten, kto ma dobrą drużynę, zyska przewagę nad innymi zawodnikami.

O faworytach:

Na pewno faworytów będzie dużo. Ważne jest, że w kolarstwie rozpoczęto zdecydowaną walkę z dopingiem. To jest automatyczne wyrównanie szans. Nie ma jednego zdecydowanego faworyta. Przez to kolarstwo staje się jeszcze ciekawsze. Na pewno liczyć się trzeba będzie z Ivanem Basso, interesujący będzie też występ Lance’a Armstronga. Poza tym jest dużo młodych zawodników, o których wcześniej wiele nie słyszeliśmy, a na Giro d’Italia będą chcieli się pokazać.

O szansach Polaków:

Trzymam za nich kciuki. Chciałbym, żeby powalczyli, żeby pokazali się, jak mówi Armstrong – choć na jednym etapie. Może nawet pokuszą się o wygranie jednego z nich. Myślę, że Sylwester Szmyd tyle razy jechał Giro, że będzie tam gdzie Basso. Włoch będzie chciał odegrać jedną z głównych ról, dlatego nasz zawodnik będzie zawsze jechał w czubie. Natomiast myślę, że Bartosz Huzarski będzie miał szansę pojechania sam dla siebie. Obaj nasi zawodnicy dobrze jeżdżą po górach, a to faworyzuje kolarzy na Giro.

Wspomnienia z Giro:

Na pewno najmilej wspominam pierwsze Giro d’Italia, w którym wystartowałem. To był dla mnie pierwszy wyścig złożony z tak dużej liczby etapów. Wtedy jechaliśmy 22 etapy. Wygrał go Bernard Hinault. Ostatni etap – jazda indywidualna na czas na dystansie 50 km wygrał właśnie Francuz, a ja przegrałem z nim niecałe 24 sekundy, zajmując trzecie miejsce. To był bardzo dobry wynik
dla mnie. Praktycznie na wszystkich etapach przyjeżdżałem w „15”. To Giro jechałem dla siebie. Później przeszedłem już do drużyn, w których pracowałem na innych. Naprawdę bardzo mi się podobało.

Foto: www.langteam.com.pl

Poprzedni artykułGiro d’Italia 2009 – już jutro! Zapraszamy na prezentację.
Następny artykułCallegarin wygrał 1 etap „Grodów Piastowskich”
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments