Adam gratuluję dzisiejszego zwycięstwa, jak podsumujesz dzisiejszą rywalizację?
Dziękuję, od startu szło bardzo mocne tempo, wiedziałem że muszę być z przodu. Udało mi się zabrać do 22-osobowej ucieczki. Bardzo nam pasował skład tej grupy. Poza mną z BDC był Robert Radosz i Damian Walczak, którzy dobrze jeżdżą na czas.
Na 60 kilometrów przed metą zaczęły iść ataki z czołowej grupy. Wiedziałem, że na pewno w tym składzie nie dojedziemy do mety. Po kilku próbach udało mi się odskoczyć, moje koło złapał Taciak i Bronis. Fajnie się ułożyło, że przyjechaliśmy tylko 10 sekund przed goniącymi kolarzami. Dla nas to oznacza, że kolarze dobrze jeżdżący na czas mają jeszcze szansę powalczyć o końcowy triumf.
W tym roku można by powiedzieć że byłeś „wiecznie drugi”. Jak wygrałeś jeden z etapów w Serbii, to przy „zielonym stoliku” odebrano Ci zwycięstwo. Dziś w końcu upragniony triumf.
Tak, w końcu się udało. Jestem bardzo szczęśliwy. W „Grodach” byłem drugi, jednak to zwycięstwo jest dla mnie póki co najważniejsze w tym sezonie.
A jak z Twojej perspektywy wyglądała ostatnia prosta finiszowa, kiedy jeden z samochodów sędziowskich Wam przeszkodził.
Kolarze na polskich wyścigach zawsze są przygotowani na tego typu ewentualności, myślę że w większym stopniu nam nie zagroził, po lewej stronie mieliśmy dużo wolnego miejsca, także specjalnie nam to nie przeszkodziło.
Jaka taktyka na jutro?
Na pewno Ci zawodnicy, którzy przyjechali z przodu będą się pilnować, według mnie od jutra do czasówki będzie przychodziła grupa, jednak wyścig Dookoła Mazowsza rządzi się swoimi prawami i tak naprawdę wszystko może się zdarzyć.
Dziękuję za rozmowę i pozdrowienia dla żony, bo za chwilę na świat przyjdzie Wasz kolejny potomek
Tak, to zwycięstwo chciałbym dedykować właśnie żonie, za miesiąc spodziewamy się dziecka. Żona bardzo mnie wspiera. Zarówno w porażkach jak i w zwycięstwach, jest zawsze przy mnie, dziękuje jej za to i dziś wygrałem dla niej.
Rozmawiał Marek