Taylor Phinney (USA) nie jest zadowolony z drugiego miejsca, które zajął dziś podczas jazdy indywidualnej na czas na Mistrzostwach Świata w Valkenburgu. Podobnie, jak podczas drużynowej „czasówki” Amerykanin zawiódł chyba przede wszystkim samego siebie.

Te mistrzostwa były dla mnie ogromną szansą. Wiem, że nie byłu tu takich kolarzy, jak Wiggins, Cancellara czy Froome, ale byłem tak blisko Martina. W Londynie miałem do niego prawie 1,5 minuty straty, teraz zdołałem ją zmniejszyć do 5 sekund na trasie, która bardziej pasuje jemu niż mnie- powiedział Phinney na konferencji prasowej po wyścigu.

Taka możliwość nie zdarza się codziennie. Zdobycie tytułu mistrza świata zmienia twoją kariere i życie, więc bycie tylko pięć sekund od tego sukcesy niewątpliwie jest rozczarowujące. To dla mnie także duża motywacja na zimę, aby trenować i spróbować w przyszłym roku.

Czułem się dzisiaj z każdym kilometrem coraz lepiej, ale ciągle trochę traciłem. Oczywiście, bardzo się cieszę ze srebrnego medalu, ale to, że do zwycięstwa było tak blisko, jest bolesne, tym bardziej, że w kolarstwie zwycięzca ma zwykle większą przewagę nad resztą– zakończył Amerykanin.

 

Foto: bettiniphoto.net

Marta Wiśniewska

Poprzedni artykułMartin: „Nie ryzykując mogłem jedynie sprawić prezent Taylorowi”
Następny artykułMistrzostwa Świata 2016 odbędą się w Katarze
W redakcji naszosie.pl praktycznie od samego początku. Obecnie większość czasu poświęca na prowadzenie grupy GVT. Weekendy zazwyczaj spędza na szosach całej Polski. Dla naszosie.pl zdobył trzy medale Mistrzostw Polski dziennikarzy w tym dwa złote. W Mistrzostwach Świata dziennikarzy na Krecie wywalczył czwarte miejsce w jeździe indywidualnej na czas.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
BMC
BMC

Drugi zawodnik, pierwszy przegrany. No niestety, kibicowałem Phinneyowi brakło tylko 6s