Ostatni etap tegorocznego Giro to trzecia już indywidualna czasówka tego wyścigu. Trasa licząca nieco ponad 15 kilometrów, może przynieść zmiany w klasyfikacji generalnej.
Po 20 etapach ścigania kolarzy czeka ostatnia próba – czasówka w Weronie. Trasa liczy nieco ponad 15 kilometrów i nie jest to typowa miejska czasówka kończąca wyścig, jaką mogliśmy oglądać w zeszłym roku w Rzymie. Kolarze wyjadą poza miasto, aby wspiąć się na znane kolarzom wzniesienie Torricelle (277 m n.p.m.), na którego szczycie (8,5 kilometra od mety) znajdują się premia górska i punkt pomiaru czasu. Jest tam nawrót wiodący do miasta i do mety.
Przewyższenie podjazdu wynosi 217 metrów, średnie nachylenie 4,4% a maksymalne 10%. Nie są to wartości rzucające na kolana, ale po 3 tygodniach zmagań, nawet taka „górka” może robić różnicę. Dodatkowo trudna technicznie trasa pełna skrzyżowań i zakrętów może sprawić komuś przykrą niespodziankę.
Ivan Basso (Liquigas), lider wyścigu, wydaje się mieć bezpieczną przewagę 1 minuty i 15 sekund nad Davidem Arroyo (Caisse d’Epargne). Trzeci Vincenzo Nibali traci do Hiszpana 1 minutę 41 sekund, ale tuż za młodym Włochem ze stratą 1 sekundy jest jego rodak Michele Scarponi (Androni Giocattoli). Czeka nas fascynująca walka o podium, tym bardziej, że na 5. miejscu ze stratą 51 sekund do Nibalego jest podrażniony Cadel Evans (BMC). Trasa powinna sprzyjać mistrzowi świata, który z pewnością da z siebie wszystko, aby wskoczyć na „pudło” w generalce.
Marco Pinotti, zawodnik ekipy HTC-Columbia, twierdzi, że trasa odpowiadać będzie raczej zawodnikom jeżdżącym dobrze po górach, aniżeli typowym specjalistom od krótkich czasówek. Faworytami do zwycięstwa są Bradley Wiggins (Team-Sky), triumfator z Amsterdamu, oraz Aleksander Winokurow (Astana). Być może o dobre miejsce pokuszą się zawodnicy przewodzący klasyfikacji generalnej – Basso, Nibali oraz Evans.