Andy Schleck (RadioShack – Leopard) bardzo cieszy się z powrotu na trasę Tour de France. Drugi zawodnik TdF z 2011 roku nie stawia się w roli faworyta, ale też nie zamierza być outsiderem rozpoczynającej się w sobotę Wielkiej Pętli.
Po fatalnym sezonie 2012 Andy Schleck bardzo powoli wracał do wielkiego ścigania. Jego wyniki w tym roku także nie powalają na kolana, ale problem tym razem tkwi raczej w jego kondycji psychicznej. Podczas Tour de Suisse Luksemburczyk pokazał się z dość dobrej strony, ale wynik w mistrzostwach kraju chwały mu nie przynosi. Sam zawodnik jest jednak w doskonałym humorze i nie może się doczekać rozpoczęcia Tour de France.
„Nie ukrywam, że ostatni rok nie był dla mnie łatwy, ale dzięki pomocy rodziny i przyjaciół powoli się odbudowałem. Jestem zadowolony z mojej dyspozycji na Tour de Suisse, ale dopiero góry na TdF pokażą, w jakiej jestem formie. Ja liczę, że będzie bardzo dobrze, zwłaszcza widząc wsparcie zawodników i całej drużyny. Nie jestem faworytem tego wyścigu, zobaczymy jak zaprezentuje się w innej roli. Jestem także ciekawy jak wzrost wagi wpłynie na moje ściganie w górach.”
Andy skrytykował przebieg 18 etapu tegorocznego Tour de France: „Bardzo lubię wspinać się pod Alpe d’Huez, ale już zjazd z tego wzniesienia nie należy do przyjaznych. Zrobiliśmy rekonesans tego etapu i podobnie jak wielu kolarzy, nie jesteśmy zadowoleni z tego pomysłu. Wiem, że ludzie potrzebują widowiska, ale trzeba znaleźć złoty środek. Na tym zjeździe znajdują się spore urwiska, a to już uderza bezpośrednio w narażenie życia wszystkich zawodników. Mam nadzieję, że organizatorzy jeszcze się nad tym faktem zastanowią.”
Foto:bettiniphoto.net
Arek Waluga
O ile pamiętam, to w 2012 roku Andy został PIERWSZYM zawodnikiem TdF roku 2011.
Trzymam kciuki za Szwajcara i wierzę, że ani jemu ani jego rywalom nie przydarzy się wpadka z „koksem.”
Oczywiście bracia Schkleckowie są Luksemburczykami…