Fot. Team Sunweb

Holenderski kolarz Tom Dumoulin (Team Sunweb) obawia się, że treningi przygotowujące go do walki w klasyfikacji generalnej Giro d`Italia, sprawią, że spadną jego możliwości w jeździe na czas.

„Pracowałem nad tym, aby dobrze prezentować się na trudnych, górskich etapach. Zazwyczaj zimą trenuje się w taki sposób, że wykonuje się jakieś trudniejsze zadania na początku treningu, gdy jest się świeżym. Tymczasem ja robiłem długie i ciężkie treningi zakończone dużym wysiłkiem.

W ten sposób nie trenuje się do jazdy na czas. Ta konkurencja ma inne wymagania, potrzebuje innego podejścia do treningu. Moim celem w pierwszej części sezonu będą klasyfikacje generalne, a więc mam nadzieję dobrze prezentować się na wyczerpujących finiszach na podjeździe. Dopiero w drugiej połowie roku ponownie postaram się być jak najlepiej przygotowanym do jazdy na czas, która to wymaga dużego wysiłku od startu do mety”, Tom Dumoulin wyjaśniał tygodnikowi „Cycling Weekly” przed swoim pierwszym wyścigiem w sezonie – Abu Dhabi Tour.

Gdy zapytano Toma Dumoulina, czy treningi mające na celu uczynić go po prostu „góralem” w negatywny sposób wpłyną na jego występy w „czasówkach”, nie wykluczył takiej możliwości.

„Tak, może tak być. Spodziewam się tego i właściwie byłbym zaskoczony, gdyby tak się nie stało. Mam jednak nadzieję, że uda mi się tego uniknąć. Bradley Wiggins i Chris Froome pokazali, że można zarówno dobrze jeździć na czas, jak i wspinać się po górach”, odpowiedział Dumoulin.

Holender wygrywał etapy jazdy indywidualnej na czas w Giro d`Italia i Tour de France. W walce z czasem na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro był drugi, a na mistrzostwach świata 2014 zdobył brązowy medal.

Tegoroczna trasa wyścigu dookoła Włoch mu sprzyja, bowiem organizatorzy przewidzieli aż sześćdziesiąt siedem kilometrów jazdy na czas. Historia wielkich tourów pokazała, że aby zająć wysokie miejsce w „generalce” trzeba przede wszystkim błyszczeć w wysokich górach, a jeśli jest do przejechania dużo kilometrów na czas – nie tracić. Zatem nawet jeśli wydolność Toma Dumoulina w walce z czasem nieco spadnie, przy dobrej dyspozycji na wysokości, powinien zająć wysokie miejsce w końcowym zestawieniu.

Tom Dumoulin przed sezonem 2017 trenował na wysokości w Republice Południowej Afryki – w tym samym miejscu, gdzie meldowali się także kolarze Team Sky czy drużyny Orica-Scott. Holendrowi towarzyszył Michael Matthews, który mimo przejścia do Team Sunweb, wykorzystał treningową miejscówkę, którą poznał jeżdżąc w barwach australijskiego składu.

Poprzedni artykułKraksa przeszkodziła faworytom w Tirreno-Adriatico
Następny artykułRepublika Południowej Afryki będzie miała kolarski wyścig etapowy
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
koks
koks

Odnoszę wrażenie, i nie tylko wrażenie – jestem pewien, że takie artykuły na pewno NIE są pisane po to, żeby jakiekolwiek rozważanie 'oddać’ fanom kolarstwa.
Byle koloż czy kolarz, wie, że jedna sprawność (specjalizacja) jest trudna do pogodzenia.
Mówię tu o: jazda na czas i bycie góralem.
Oczywiście gdyby robić tylko czasówki 'pod górę’ – wtedy idzie to pogodzić.
Myślę, że takie artykuły, czytaj: oczywiste-oczywistości są pisane tylko z jednego powodu.
Jaki to powód???
Tylko i wyłącznie 'przypominanie’ że jakichś tam kolarz istnieje.
Czyli tak zwane – bicie piany. No bo co? gdyby nie powstał? pewnie po czasie już bym zapomniał, że jest taki kolarz, że wogóle jeszcze jeździ w peletonie.
A tak, dziękuję, przypomnieliście mi, że aha jest tomuś.
Hasta pronto!